wtorek, 5 lutego 2013

Kuchnia skandynawska w Polsce lat 90-tych

Välkommen!

Od dłuższego czasu obiecywaliśmy sobie z Kasią, że opiszemy na blogu pewną książkę, którą otrzymaliśmy od naszych serdecznych znajomych. Sami odkryli ją w ciemnych zakamarkach antykwariatu. Są jeszcze ludzie, którzy takie miejsca prowadzą i tacy, którzy je odwiedzają. Autorem tajemniczej publikacji jest Teresa Cichowicz-Porada, a jej tytuł brzmi: "Kuchnia skandynawska". Nasi przyjaciele wiedzą co lubimy;)
 

Pozycja ta została wydana w 1991 roku, a kiedy napisana? Nie wiadomo. We wstępie dowiadujemy się, że głównym kryterium doboru przepisów była dostępność produktów na naszym rynku, a raczej ich niedostępność. Dlatego potrawy z łososia, kawioru, małży, banana czy ananasa pojawiają się tylko na "gościnnych występach", bardziej jako ciekawostki. Dzięki temu czytelnik w tamtych czasach był w pełni świadomy charakteru kuchni skandynawskiej, a jednocześnie nie zaprzątał sobie głowy potrawami niemożliwymi do zrealizowania. Dla młodego pokolenia iPhona może to być niezły science fiction.


W opisywanej pozycji nie znajdziemy przepisów, jak wyraziła się autorka, szokujących nasze podniebienia, czyli na przykład sławnego już na całym świecie surströmming. Ale co tam! Z następnej wizyty w kraju Wikingów przywieziemy puszkę tego skandynawskiego przysmaku i przeprowadzimy degustację. Podobno, najlepiej otwierać ją w głębokiej, leśnej głuszy, z daleka od ludzkich gospodarstw.

Mimo to książka jest bardzo ciekawa i zawiera masę przydatnych przepisów. Kilka z nich postaram się zrealizować, a przebieg zmagań oraz efekty zaprezentuję tutaj na blogu. 


Ha en bra dag!

7 komentarzy:

  1. Ach, jak miło:))
    Byłam ciekawa, czy ją wykorzystacie ;)
    Czekamy na realizację!
    Powodzenia!!!

    ps
    chyba surströmming w Polsce się nie przyjmie..., ale spróbować warto!

    miłego dnia,
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm, różne kiszone rzeczy się u nas przyjęły;)
      Pozdrawiam i życzę miłego dnia również!

      Usuń
  2. Hej,
    Książka jest niesamowita, to ciekawe ,że ktoś wpadł na pomysł żeby wydać książkę kucharską właśnie ze skandynawskim menu i to w latach 90. :)
    Tomku właśnie wybieram się do rodziny w Kalmar i zamierzam co nieco podpytać się w sprawie szwedzkiej kuchni tym bardziej, że mamy znajomego kucharza który prowadzi restaurację w Kalmar i o ile mi wiadomo zajmuje się cateringiem na lotnisku w Kalmar :) Może dowiem się coś ciekawego :)
    P.S. Pewnie wiecie, że to Szwedzi wymyślili kanapki. Szwedzkie kanapki tzw macka jest dosłownie ze wszystkim ostatnio u Kasi był filmik jak taką kanapkę przygotować :)
    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej hej!

      No, właśnie było to bardzo odważne jak na tamte czasy. Teraz, można ze świecą szukać jakichkolwiek książek o Skandynawii innych niż kryminały:) Nawet prostego przewodnika nie znalazłem... Może, nie ma popytu?

      Myślę, że obecnie wydawane książki mają nas odstraszyć od tego regionu;)

      Niecierpliwie czekam na wieści z pierwszej ręki, czyli z Kalmar.

      Pozdrawiam.


      Usuń
  3. Hej:) Ale fajna książka:) Taka inna niż obecne książki kucharskie:) W naszych domowych zasobach słowa pisanego mamy podobną (w sensie wydania) o projektowaniu wnętrz:) A znane są Wam śledzie z miodem? Mój M. dostał kiedyś wyprawkę żywieniową od swojego szwedzkiego Szefa, gdy zaczynał 3 miesięczny pobyt w Lund.. Były w niej właśnie śledzie na słodko i jakiś bliżej nie zidentyfikowany ser.. Mój M. nie znosi sera w żadnej postaci, a śledzie tylko w zalewie octowej:) No i niesamowite są szwedzkie bułki z dużą ilością błonnika:)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka całkiem inna i do tego ilustrowana rysunkami. To jest dopiero wyzwanie.

      A propos śledzi to jedliśmy przepyszne śledzie na ostro w jednej z gdyńskich restauracji - po prostu palce lizać. Jak ustalę skład to zaprezentuję tutaj:)

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Surströmming najlepiej otwierać pod wodą i nie transporotwać samolotem ;) To czego ja nie jestem absolutnie w stanie zjeść to okropnie śmierdzący ser pultost. Trzymam się z daleka od męża, gdy on to pałaszuje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń